Kryzys kultury.
„Kultura to wielka idea polskiej świadomości narodowej. Rozumiana jako źródło i gwarancja życia prawdziwie ludzkiego, jako rękojmia trwałości narodowej egzystencji, jako wspólnota ogólnonarodowa i ogólnoludzka, jako nadzieja wiodąca w przyszłość bardziej wartościową i bogatszą” - stwierdził prof. Bogdan Suchodolski w książce „Polska i Polacy”. Pięknie powiedziane. Tymczasem kultura nasza, prócz wielkich osiągnięć, ma też barwy szare i sporo w niej zjawisk, które niepokoją.
Jak wynika z badań GUS, 40 proc, ludzi po 15 roku życia i aż 64 proc. po pięćdziesiątce nie wzięto książki do ręki w ciągu całego roku; 53 proc. badanych w ogóle nie chodzi do kina; po 45 roku życia - 65 proc. Frekwencja w teatrach spadła o prawie cztery miliony widzów. Filharmonie często świecą pustkami.
Nie wszystko tłumaczy kryzys. Oznaki regresu w upowszechnianiu kultury pojawiły się już w latach 60, pogłębiły w tłustych (na kredyt) latach 70. Na IX. Środki i nakłady przeznaczone w ostatnich latach na potrzeby kultury są relatywnie wyższe niż w po- rzedniej dekadzie, choć dalekie od potrzebnych i pożądanych. Ubóstwo środków nie wszystko jednak wyjaśnia. Teatrów mamy pod dostatkiem, bo 70 (choć głównie na zachód od Wisty), a filharmonii (20) i muzeów (470) - też. A jednak wiele z tych przybytków kultury często świeci pustkami (z diagnozy do projektu programu rozwoju kultury).
Jak to zmienić? Czy to ludzie odwrócili się od kultury? Dlaczego? Czy może kultura nie spełnia ich oczekiwań?. Powstaje też, choć z oporami - program rozwoju kultury na najbliższe lata. Co nam proponuje? O rozmowę na ten temat poprosiłam dyrektora Instytutu Kultury, prof. dr. hab. SUWA KRZEMIENIA-OJAKA. W Instytucie tym, powstają m.in. diagnozy i programy na zlecenia władz państwowych, partyjnych, kulturalnych.
- Panie profesorze, czym kultura ma dla nas być: „nadzieją wiodącą w przyszłość, bardziej wartościową i bogatszą” - jak określa ją profesor Suchodolski? Luksusem? Rozrywką? Stałą potrzebą codziennego życia? W różnych czasach rozmaicie pojmowano te jej role. Na co teraz kładziemy główny nacisk?
Osobiście sądzę, że nie matu zmiany. Zawsze istniała kultura artystyczna - ambitna, bogacąca człowieka, jego osobowość, horyzonty myślowe, wrażliwość uczuciową i zmysłową, a więc tak wielka i ważna, że aż pisana z dużej litery. Była także i jest kultura średniego oraz niskiego lotu. Ale... Jeśli kultura artystyczna, ambitna, przez tysiąclecie naszej tradycji, szerzej - przez wieki tradycji europejskiej i światowej - była tak ważna, to będzie i powinna nią być i w przyszłości. Z tą tradycją nie można zerwać. Zlekceważenie roli tej kultury groziłoby duchowym samobójstwem. A z drugiej strony - jeśli kultura przez setki lat pełniła też rolę rozrywki, była elementem ludycz- nym, to i tego nie można ignorować.
Rozwijać więc musimy wszystkie nurty kultury w kryzysie?
Tak. Dopiero w ramach tych ról kultury, o których mówiłem, możemy sobie pozwolić na preferencje, hierarchię ważności różnych celów. Odpowiadać na przykład na pytania: czy kultura powinna mieć charakter świecki, racjonalistyczny, czy też mają w niej dominować nurty irracjonalne, fideistyczne? Czy ma mieć ambicje rozwijania osobowości człowieka, kształtowania jego potrzeb estetycznych, czy może sobie pozwolić na zaspokajanie istniejących gustów i schlebiać im? Z tego punktu widzenia program państwa socjalistycznego będzie się różnił od programów państw o innych ustrojach i od programu Kościoła katolickiego,
Czy w praktyce kultury nie pojmujemy zbyt wąsko? - Czy ma to być tylko ozdobnik życia?
Jeśli kulturę traktuje się wąsko, redukuje do tradycyjnych form działalności artystycznej - łatwo ją zakwalifikować jako sferę nieprodukcyjną, obszar luksusu, przyjemny i może nawet użyteczny, ale nie... niezbędny. Takie stanowisko jest nie do przyjęcia. Kultura tworzy bowiem wzory myślenia ludzi o świecie, ich postępowania, zachowania w społeczeństwie. Bez kultury pracy, obyczaju, bez kultury środowiska, w którym się żyje, kultury w rodzinie - nie ma ani demokracji, ani socjalizmu, ani dobrobytu. Los kultury zależy od stanu gospodarki, postępu ekonomicznego, rozwoju techniki, ale co najmniej w równej mierze - stan gospodarki i techniki, postęp społeczny zależą od poziomu kultury. Ta druga zależność jest w świecie już coraz lepiej rozumiana, stąd sprawy kultury - z dziesięciolecia na dziesięciolecie - zajmują w polityce wielu krajów coraz więcej miejsca.
Należy oczekiwać, że znajdzie to wyraz w programie rozwoju kultury przygotowywanym przez ministerstwo, który nada też ton i kierunek działaniom i aspiracjom różnych instytucji, organizacji, środowisk?
Oczywiście. W ustawie o urzędzie ministra kultury zapisany jest przywilej i obowiązek koordynacji poczynań w dziedzinie kultury. Szerokie jej pojmowanie sprawiło, że pojawiło się też nowe zjawisko, a mianowicie korelowanie zamierzeń między poszczególnymi resortami. Pewne efekty daje już porozumienie Ministerstwa Kultury z Ministerstwem Oświaty. Działa specjalna, międzyresortowa komisja, opracowująca plan wspólnego działania na rzecz uczestnictwa uczniów w kulturze. Wspólnym wysiłkiem powstał też zintegrowany program wychowania estetycznego dzieci i młodzieży. Podobny typ działania rysuje się między Ministerstwem Kultury a Radiokomitetem, choć z mniejszymi, -jak dotąd, efektami. Również Narodowa Rada Kultury dąży do tego, by program zintegrować w szerszej, ponadresortowej skali.
To się udaje?. W pewnym stopniu, tak. Ale jest trudne. Wszycy zdają sobie jednak sprawę z nieuchronności współdziałania. Z tej drogi odwrotu nie ma.
Żeby kultura stała się sprawą wszystkich, trzeba przełamać stereotypy myślenia, nie tylko działania,
Wiele i bardzo silnych. Może jednak nie tyle stereotypów, co urzędniczych przyzwyczajeń. Począwszy od tego, że się u- prawia swoją działkę i nic poza tym, a skończywszy na zakorzenionym przeświadczeniu, że skoro istnieje Ministerstwo Kultury, to inne resorty: instytucje ma a się czuć zwolnione z troski o jej losy.
Na kulturę pieniędzy ciągle mało i mało. Nie można rozwijać jej bez pieniędzy, bez inwestycji?
Co znaczy: bez pieniędzy, bez inwestycji?. Przecież i kultura, ta poza programem państwowym, też koszta. Kosztuje społeczny ruch kulturalny, szkoła, radio, telewizja. Kosztuje uczestnictwo w kulturze, bo z budżetu rodzinnego wydaje się na książki czy teatr. Najmniej kosztuje prawodawstwo, ale samo z siebie nie ożywia życia kulturalnego.
Można lepiej wykorzystać to co jest. Rezygnować z tego, co przeżyte...
Nie wszystkie tradycyjne formy działania się przeżyły. Niektóre nadal się sprawdzają. W domach kultury i nie tylko tam. Część kadry kultury zrutynizowała się, to prawda, ale tylko część. Obserwując życie instytucji i placówek kulturalnych sądzę - jest to moja prywatna hipoteza - że po trwającym jeszcze okresie stagnacji, za jakiś czas, powinien rozpocząć się proces reanimacji, renesansu ich działania. Oczywiście, już teraz można osiągnąć więcej przy tych strukturach, tej bazie i tych środkach, które mamy. W programie wiele mówimy o sposobach i metodach wykorzystania tego, co jest. Rzecz przecież i w tym, by przynajmniej nie zmniejszać - jeśli już nie rozwijać - stanu naszego posiadania.
Myślę, że nie da się rozwijać wszystkiego naraz, mamy przecież i tak nadmiar słusznych celów. Polityka preferencji może przynieść lepszy skutek, pod warunkiem, że będzie realizowana.
Preferencje się rysują. Wymienię kilka. Pierwsza, to otoczenie opieką twórców, sprawowanie mecenatu nad twórczością. Sytuacja wymaga wielu przedsięwzięć doraźnych, ale także ustanowienia trwałych rozwiązań, preferujących zwłaszcza realizację ambitnych zamierzeń artystycznych o szerokich horyzontach i demokratycznym charakterze, a więc tę twórczość, która bez dotacji państwowych i różnych innych form zabezpieczenia, istnieć i rozwijać się nie może. Program wyróżnia też najważniejsze sprawy związane z ochroną i zagospodarowaniem naszego dziedzictwa kultury, chociaż między potrzebami a środkami jest ogromna luka oraz - kontynuowanie rozpoczętych, kosztownych inwestycji, że wymienię tylko Bibliotekę Narodową. A z dziedziny upowszechniania - preferowana jest produkcja książek i fonografia. Po 1990 r. z preferencji powinny skorzystać teatry i nowe techniki przekazu, nowe media, z techniką video i komputerami włącznie.
Niezależnie od inwestycji powinniśmy chyba dążyć do tego, by więcej ludzi korzystało z kin, teatrów, po prostu z tego, co jest?
Oczywiście. Byłbym jednak ostrożny w twierdzeniu, że liczba widzów np. w kinach maleje. Proces ten już się odwrócił - to po pierwsze. A po drugie - o ile wzrasta liczba widzów oglądających filmy w telewizji? Telewizyjna widownia jest wielomilionowa. Jej skala jest nieporównywalna nawet z widownią w dużych i żywych ośrodkach miejskich. Mam zastrzeżenia do programu telewizji, kulturę w telewizji badamy zresztą w naszym Instytucie, jeśli chodzi o zasięg oddziaływania jest to instytucja bezkonkurencyjna Podobnie jest z wieloma innymi dziedzinami kultury artystycznej. Nie chcę ekceważyć np. takich symptomów jak stopniowe ograniczanie liczby czytelników książek, Ale na uczestnictwo w kulturze koniecznie trzeba patrzeć w całości, jako na pewną sumę zjawisk. Dopiero wtedy można się zastanawiać nad tym, co maleje a co rośnie. Młodzież mniej czyta, ale z całą pewnością więcej słucha Jest pytanie: co przestała czytać, a czego zaczęła słuchać. To trzeba wiedzieć, żeby wyrokować, czy uczestnictwo w kulturze rośnie
Młode pokolenie będzie u nas warstwą uprzywilejowaną, jeśli idzie o zaspokajanie potrzeb kulturalnych.
W czym to się przejawi ten kryzys kultury ?.
W dość szerokim programie wykorzystania różnych środków, zmierzających do podniesienia rangi twórców i statusu twórczości dla dzieci i młodzieży - poprzez cały system promocji, będący w gestii Ministerstwa Kultury i innych czynników państwowych. Dalej - jest to kwestia szkoły: poziomu zajęć wiążących się z programem wychowania estetycznego, kształcenia i dokształcania w tym kierunku nauczycieli. Jest to wreszcie sprawa produkcji niezbędnych instrumentów muzycznych, akcesoriów do zajęć plastycznych, aparatury fotograficznej, filmowej, z perspektywą wyposażania szkół w technikę video i komputery. Może się to wydawać mało realne w obecnej sytuacji szkoły, ale przebiegać będzie znacznie szybciej niż to sobie wyobrażamy.
Do szkół zawodowych ten program też dotrze?
Tak, chociaż szkoły zawodowe, zasadnicze, są dla nas najtrudniejszym i najbardziej dramatycznym problemem. Obejmują 80 proc. uczącej się młodzieży, a w bardzo niedostatecznym stopniu przygotowują ją do uczestnictwa w kulturze. Problemem jest też gwałtowne załamywanie się uczestnictwa w kulturze młodzieży w wieku 24-25 lat, wtedy, gdy zaczyna się wiek produkcyjny i intensywne życie rodzinne. Ale to jest dostrzegane. Zjawiskiem nowym, do którego ani myślowo, ani praktycznie nie jesteśmy przygotowani, jest natomiast wzrastająca liczba ludzi trzeciego wieku, w okresie poprodukcyjnym, sprawnych fizycznie, dysponujących wolnym czasem. Jest ich już 4-5 milionów, a będzie więcej. Mają zapotrzebowanie na inny niż młodzieżowy, czy dla ludzi w średnim wieku .iyg kultury, twórczości artystycznej, rozrywki,' urządzeń kulturalnych. I twórcy i dystrybutorzy kultury już winni to widzieć, przygotowywać dla nich ofertę.
Czy tylko państwo, ministerstwo, ma się troszczyć o kulturę dla wszystkich i dla każdego?
Rozmaite zadania z dziedziny kultury mają do spełnienia różne instytucje i organizacje społeczne, młodzieżowe, związkowe, samorządowe. Od uchwalenia ustawy o samorządzie terytorialnym znaczna część decyzji pozostaje w gestii władz lokalnych. Od nich i od ludzi kultury danego terenu zależy bardzo wiele. Różne regiony jednak różnie wykorzystują te możliwości, Tym-, czasem nie sposób przecenić pomysłowości, inicjatywy środowisk lokalnych, grup zawodowych, rówieśniczych, a także pomysłowości pojedynczych ludzi - zarówno klasycznych animatorów życia kulturalnego, jak potencjalnych działaczy. I jakkolwiek z powagą należy odnosić się do tego, co może uczynić władza centralna i lokalna - to jednak charakter, tempo, wartość, intensywność życia kulturalnego ludzi w ogromnej mierze zależeć będzie od nich samych. Świadomość tego pozwala mi zachować znacznie większy optymizm, co do perspektyw kultury niż gdybym miał liczyć tylko na efektywność działania władz państwowych.
Stud pills.
Alimenty z zagranicy.
Stud pills cena.
Donos na męża.
Dyskoteki Słonecznego wybrzeża.
Film Star 80.
Historia Margot.
Jakim jesteś tatusiem.
Kryzys kultury.
Kult Jamesa Deana.
Mężczyzna nowoczesny a stud pills.
Nad Nilem Błękitnym i Białym.
Opowieści o delfinach.
Pills
Plaże Costa Del Sol.
Stud pills sklep.
Słońce może szkodzić.
Stud definicja.
download zip
download rar
Stud pills nie zastąpi higieny.
Stud pills wyróżnił go z tłumu.
Test dla par.

SOCIAL MEDIA