Nad Nilem Błękitnym i Białym. Omówienie książki.
W czasie, gdy Isaura stała
pod pręgierzem, a
publicyści ostro
dyskutowali, czy naród
powinien tak silnie
przeżywać jej cierpienia,
ukazała się na rynku
książka Alana Mooreheada
pt. „Nad Nilem Błękitnym
i Białym”. Bez przesady
znakomita lektura, dzieło
napisane „jak kryminał”.
Ale też niewolnictwo i
kolonizacja Afryki to był
prawdziwy kryminał. Z
dużą ilością trupów.
Przez dwa tysiące lat ludzie nie mogli
rozwiązać zagadki Nilu. Nie wiedziano,
gdzie są jego źródła; pogrążano się w domysłach i spekulacjach na lemat jego górnego biegu. Wydawało się nieprzeniknioną
tajemnicą, iż w porze najsuchszej i pozbawionej opadów rzeka toczyła przez najstraszliwszą pustynię obfitą powodziową
falę, użyźniając i nawadniając spieczoną
glebę. Nic dziwnego, że Nil milionom Egipcjan jawił się jako kapryśne bóstwo; żyli w
ciągłym strachu, iż rzeka może raz odmówić posłuszeństwa, a to oznaczałoby koniec całej cywilizacji.
Po to, by odkryć źródła Nilu, Europejczycy musieli napaść na Egipt, Sudan, Etiopię.
Za armią Napoleona, która wylądowała w
Aleksandrii, by zaszkodzić Anglikom, szli
naukowcy. Wspaniała machina wojenna
Francuzów masakrowała anachroniczną
kawalerię mamełuków, ale mimo wolnościowych haseł stwarzała nowy rodzaj niewoli nienawistnej mieszkańcom tej ziemi.
Zauważono wszak dawno, iż niewola obca i
nieznana wydaje się gorsza od swojskiej i
znanej. Ponadto Francuzi byli chrześcijanami. a ludność miejscowa czciła Mahometa
W końcu wojsku Francuskiemu zbrzydł
Egipt, a przepędzili je stamtąd Anglicy.
W r. 1868 ekspedycja angielska do Etiopii (zwanej dawniej Abisynią) była najdziwniejszą kampanią kolonialną, jaką przedsięwzięto na terenie Afryki. Jej celem było
uwolnienie jeńców europejskich, których
dręczył miejscowy satrapa Teodor II. Angielski dowódca, generał Napier. miał
32 000 ludzi i 55 000 zwierząt, w tym znaczną liczbę słoni, walczono raczej z przyrodą
niż z nieprzyjacielem nader słabo uzbrojonym. Wojsko składało się z żołnierzy różnych ras i religii, trzeba się było przeprawiać przez dzikie wąwozy o głębokości tysiąca metrów. W ten sposób Etiopia zna-
lazła się na pierwszych stronach gazel angielskich. przyciągając uwagę badaczy,
którym utorowała drogę armia
„Z pięciu wielkich odkrywców Nilu czterech było Anglikami; Speke, Grant, Baker i
Stanley. Cieszyli się wielką sławą, ale nie
wszyscy korzystali z niej w równe) mierze.
Speke po powrocie z wyprawy .zastał profesorów, którzy tłumaczyli mu dokładnie, że
źródła Nilu nie mogą się znajdować tam.
gdzie on je rzekomo odnalazł, ba. dowodzi-
li nawet, dlaczego tam być nie mogą."
Zagadka źródeł Nilu została jednak rozwiązana. Wiemy, że są właściwie dwa Nile
- Błękitny i Biały. Nil Błękitny wypływa spokojnie 7 jeziora Tana i toczy swe wody do
Morza Śródziemnego odległego o 3700 kilometrów. Nil Biały jest znacznie dłuższy i
wypływa z jeziora Wiktorii. Obie rzeki łączą
się w Chartumie, skąd dzieli je od morza
jeszcze 2700 kilometrów. Bez tej rzeki ludność Sudanu i Egiptu nie przeżyłaby ani
jednego dnia Nad dolnym jej biegiem wyrosły wspaniałe, zasypane przez piasek,
świątynie. W niedosiężnych górach Etiopii
toczyło się życie, o którym nikt w Europie
nie miał najmniejszego pojęcia.
Jest rzeczą ciekawą, że Afryka do XIX
wieku pozostała nienaruszona przez Euro-
pejczyków. Pchali się oni z niezwykłym entuzjazmem do obu Ameryk. Indii zachodnich. pozostawiając kontynent afrykański
na uboczu. Jeśli się nim interesowali, to
głównie z punktu widzenia wygodnej drogi
do legendarnych i bogatych Indii. Kolonizacja Afryki przez Francuzów, Anglików.
Niemców trwała stosunkowo krótko i rozpoczęła się bardzo późno. (Od chwili zajęcia Algierii przez Francję, do momentu wycofania się z niej w wyniku wojny, upłynęło
niewiele ponad 120 lat.)
Ale eksploatacja Afryki rozpoczęła się
znacznie wcześniej. Niewolnicy i kość słoniowa - oto dwa główne skarby, które dostrzegano w czeluściach czarnego kontynentu. Po to, by na tysiącach stołów gry
mogły beztrosko stukać kule bilardowe,
trzeba było wyniszczyć olbrzymie stada
słoni. By na brazylijskich plantacjach
trudnić tanią siłę roboczą, trzeba było
wieźć z Afryki miliony niewolników. Kiedy
ich wieziono do Ameryki, sądzili oni nie
że biali pragną ich zabić i zjeść, lec;
„mięso" zużytkowane było w sposób ł
dziej przemyślny i ekonomiczny. W
wieku monopolistami handlu niewolnik
byli Portugalczycy i Hiszpanie, potem Holendrzy, Anglicy i Francuzi.
Basil Davidson twierdzi, że od XV do
wieku przewieziono na drugi brzeg Atlaku od 15 do 50 min Afrykanów. Ilu ich jednak zginęło na statkach, tego się nie da.
Instytucja niewolnictwa jest jedną z i
starszych w świecie. Znano ją w klasycznej
Grecji, Rzymie, a nawet w Babilonie,
dawnym Egipcie. Wydają się dziś szoki
wypowiedzi mędrców, którzy jak Arystoteles twierdzili, że nie może być przyjaźni
między panem a niewolnikiem, czy jak doradzali, by niewolnicy nie rozżalali się bez zezwolenia, czy też jak chrzścijanie ograniczali się do postulatu niewolnika, uznając jednak się
instytucję. Bogaty Rzymianin oburzał s
powodu zabójstwa niewolnika, gdyż był
dlań ważny środek produkcji. Wszystkich
dowodzi zapewne, iż potrzeby panują w pewnych okolicznościach
wyobrażeniami i moralnością ludzi.
Przymusowa emigracja czarnej siły
z Afryki prowadzona na ogromną
skalę przynosiła korzyści tylko białym. I
maksymalnie biorąc, płacili oni za towar, którą
dostarczano po uzgodnionej cenie. I
rzecz, że by zdobyć ów towar, trzeba
podniecać wewnętrzne wojny plemienne,
organizować prawdziwe łapanki. Ale co zyskiwała na tym Afryka? „Paraliż, izolacja,
wyjałowienie" - tak określa to Davidson.
Niewolnicy mogli przysporzyć bogactwa
tylko swym panom, a bogactwa te nigdy
nie wróciły do Afryki. Kapitały, jakie mogli
zdobyć kupcy, miejscowi królowie czy kacykowie. lokowano w błahostkach i świecidełkach. Za mężczyznę i ..hożą dziewoję"
płacono na przykład rolką tytoniu, sznurem
paciorków, trzema dzbanami rumu, ozdobnym kapeluszem i strzelbą. Tak więc jest
rzeczą pewną, iż handel niewolnikami był
niszczycielską formą kolonializmu, choć
ów kolonializm pojawił się formalnie dopiero w cztery wieki później. Przez czterysta lat
- pisze Davidson - korzyści przypadały tylko jednej stronie - Europie. Europa się rozwijała, Afryka popadała w stagnację, którą zdzierano z zabitych. Następnie
karawana opuszczała splądrowaną wioskę
i wracała nad rzekę, gdzie czekała na łodzie
do Chartumu.
Niewolników wysyłano statkami do Arabii lub Persji, do Egiptu i Turcji. Najczynniejszymi kupcami byli Arabowie. Opinię
najokrutniejszego miał handel sudariski.
Największe targi niewolników znajdowały
się w Chartumie i na Zanzibarze. Fakty te
opisał beznamiętnie Baker, który należał
do ludzi zwalczających niewolnictwo. Ale i
on wyznawał pogląd, że Murzyni stoją na
niższym poziomie rozwoju i nigdy nie dorównają białym.
Oficjalnie handel ów był zakazany, ale
urzędnicy egipscy zajmowali postawę
dwuznaczną, w istocie pomagali w handlu
zamiast go zwalczać. Podróżnik
wiózł niewolników byt gorszy od otwartego
kolonializmu, gdyż ten ostatni prawem kontrastu rozbudził aspiracje wyzwoleńcze ludów podbitych, ich świadomość narodową. Niewolnictwo zaś skłaniało do przekonania o wyższości rasowej Europejczyków
i niższości „czarnych".
Również tereny nad Nilem były prawdziwym rajem dla handlarzy niewolników. Na
obszarach Afryki Wschodniej, między Morzem Czerwonym a dorzeczem Nilu, powstawały nowoczesne fortuny oparte na
tym procederze, a gorączkowym poczynaniom wielkich hurtowników towarzyszyły
wysiłki detalistów. małych płotek. „Każdy
awanturnik - pisze Moorehead - choćby
nie miał grosza przy duszy, mógł zabrać się.
do takiego handlu, pod warunkiem jednak,
ze gotów byt wziąć pożyczkę na procent
sięgający do osiemdziesięciu od sta. Normalna ekspedycja polegała na tym. że kupiec wyprawiał się rzeką na południe z oddziałem w sile dwustu do trzystu ludzi, zatrzymywał się w jakimś dogodnym miejscu
i zawierał przymierze z lokalnym wodzem.
Następnie tubylcy i chartumscy handlarze
napadali wspólnie na jakąś sąsiednią wioskę, podpalali chaty tuż przed samym świtem i strzelali w płomienie. Handlarzom za
leżało przede wszystkim na kobietach, którym w celu uniemożliwienia ucieczki kładziono na ramionach ciężki, rozwidlony
drąg zwany szeba... Rabowano wszystko,
co znajdowało się w wiosce - bydło, kość
słoniową, zboże, nawet prymitywną biżuterię. I
Schweinfurth namalował iście przerażający
obraz niewolnictwa. Tereny Bahral Ghazar
zaroiły się od handlarzy wypędzonych
znad Nilu „zarówno drobnych kupczyków,
którzy zabrawszy w drogę parę osłów objeżdżali prowincję kupując nie więcej jak
trzech, czterech niewolników, jak i wielkich
magnatów handlowych nabywających za
jednym zamachem po kilkanaście tysięcy
Murzynów. ... O ile me podejmie się środków zaradczych, plemiona afrykańskie zostaną doszczętnie wytępione". Największy
handlarz niewolników AzZubajr Pasza,
dżentelmen o nienagannie skrojonym surducie i błyszczących trzewikach ..chodził w
glorii bogactwa i wielkiego autorytetu politycznego" Ogromne obszary stanowiły
jego prywatne tereny łowów na ludzi. Jego
dwór olśniewał królewskim przepychem.
W latach trzydziestych naszego stulecia,
gdy zlikwidowano targowiska żywym towarem w Dżidzie, setki niewolników przemycano nadal jako pielgrzymów do Mekki.
Emil Ludvig pisał: „Wiedzą o tym wszystkim władze, konsulowie na wybrzeżu znają
nazwiska handlarzy, a choć sami nie otrzymują pieniędzy, jednak istnieje pełno pośredników. bo ładny chłopak dwunastoletni albo dziewczyna czternastoletnia, dziś
jeszcze mają wartość do 120 funtów".
„Nad pięknym modrym Dunajem". Trudno byłoby zanucić tę melodię w Chartumie, nie tylko dlatego, że Nil ma inną barwę.
Stud pills.
Alimenty z zagranicy.
Stud pills cena.
Donos na męża.
Dyskoteki Słonecznego wybrzeża.
Film Star 80.
Historia Margot.
Jakim jesteś tatusiem.
Kryzys kultury.
Kult Jamesa Deana.
Mężczyzna nowoczesny a stud pills.
Nad Nilem Błękitnym i Białym.
Opowieści o delfinach.
Pills
Plaże Costa Del Sol.
Stud pills sklep.
Słońce może szkodzić.
Stud definicja.
download zip
download rar
Stud pills nie zastąpi higieny.
Stud pills wyróżnił go z tłumu.
Test dla par.

SOCIAL MEDIA